Gua Sha, technika pracy z ciałem stosowana była przez starożytnych lekarzy Medycyny Chińskiej jako sposób na wydobycie z organizmu wiatru, zimna i wilgoci, które nagle go zaatakowały. Jesienią ten atak może przydarzyć się w każdym momencie, zwłaszcza teraz, kiedy przestawiamy się z poziomu leniwego ciepłego babiego lata na pochmurne, deszczowe i wietrzne dziewięć stopni w ciągu dnia i jeden stopień w nocy. Zatem Gua Sha będzie tu pomocna na wszelkie zawiania, przeziębienia, przemoknięcia. Wbrew temu, co wypisują niektórzy w internecie – to nie polega na żadnym zdzieraniu naskórka! Pocieranie sterylnym przedmiotem nie narusza i nie uszkadza skóry, wywołuje wybroczyny pod skórą! Te wybroczyny powstają tam, gdzie zgromadziła się Sha, czyli zła zastoinowa energia powstała w skutek wniknięcia zdradliwego wiatru i zimna. Zastój jest eliminowany, a patogeny wyciągane są na powierzchnię. Wysiękowe ślady znikają często jeszcze tego samego dnia. Efektem zaś jest często ustąpienie wszelkich dolegliwości sygnalizujących rozwijające się przeziębienie.